Ten news jest nieaktywny.
Mo�esz zmieni� jego widoczno�� w panelu administracyjnym strony klubowej.
- autor: pismak75, 2014-04-16 12:05
-
W ostatnią niedzielę drużyna Jarosława Kocana stawiła czoła na własnym boisku niżej notowanemu zespołowi z Jaroszowa. Niestety kolejny raz w tej rundzie Sudety nie wykorzystują rzutu karnego w końcówce meczu.
Od pierwszych minut, to przyjezdni dyktowali tempo grze i groźnymi kontrami nękali Pawła Tietza. Gospodarze wprawdzie przeprowadzili kilka składnych akcji, ale niestety zabrakło w nich zimnej krwi i odrobiny szczęścia. Goście z Jaroszowa w pierwszej odsłonie zadali Sudetom dwa potężne ciosy, po których mało kto z nadzwyczaj licznie zgromadzonych kibiców spodziewał się, że Sudety jeszcze się podniosą. Ale jak to bywa w sporcie cytując słowa znanego niegdyś trenera "piłka jest okrągła a bramki są dwie" jeszcze w pierwszej połowie gospodarzom udało się strzelić bramkę kontaktową a jej autorem był Piotrek Horyk, który pewnie wykorzystał jedenastkę podyktowaną za niedozwolone zagranie obrońcy ręką w polu karnym. Na przerwę gospodarze schodzili z myślą jak skutecznie odgryźć się rywala w drugiej połowie. W szatni kilka ostrych słów dotyczących postawy boiskowej padło z ust trenera jak i samych zawodników, którzy buńczucznie obiecali, że podejmują wyzwanie i druga połowa sprawi, że niegdysiejsza wola walki wróci i będzie miała odzwierciedlenie w drugiej odsłonie. Jak się okazało słowa zawodników nie zostały rzucone na wiatr i panowie z Dziećmorowic pokazali, że w piłkę to jeszcze potrafią grać. Drugie 45 minut, to był inny mecz a ostatnie 25 minut przypominały te piękne chwile, gdy Sudety w trudnych warunkach potrafiły podnieść się z kolan i walczyć do upadłego. Przełomowym momentem okazała się zmiana na jaką zdecydował się trener gospodarzy. Na boisko wszedł "kat" niejednej A klasowej drużyny Tomek Krug i już po paru chwilach skutecznie wykorzystał dobre dośrodkowanie zamieniając je na celny strzał głową tuz obok słupka i bezradnego goalkipera przyjezdnych. Akcja ta tchnęła jakby nowa wiarę w zawodników, którzy od tej pory bardzo rzadko schodzili do obrony a jedynie gęstą ławą atakowali przyjezdnych uporczywymi atakami. Mijała 90 minuta spotkania ( przedłużonego przez sędziego o 5 minut ), gdy obrońca z Jaroszowa nieprzepisowo zatrzymywał piłke ręką w polu karnym i sędziemu nie pozostało nic innego jak przyznać kolejną w tym meczu jedenastkę dla gospodarzy. Do piłki pewnym krokiem podszedł ponownie Piotr Horyk.....jednak tym razem bramkarz Unii stanął na wysokości zadania i skuteczną interwencją uchronił swój zespół od straty gola i z pewnością jednego punktu, bo Sudety już do końca meczu nie potrafiły przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Po ostatnim gwizdku Unia wyjeżdża z Dziećmorowić z jednym punktem a Sudety w tej rundzie jak dotąd nie potrafią zdobyć u siebie kompletu oczek. Trzymamy kciuki za następne spotkanie i oby do przodu.
Ważnym podkreślenia jest fakt powrotu do drużyny Wojtka Kumora, który po pewnych perturbacjach ponownie zasila szeregi Sudetów ( Wojtek gdzie Ci będzie lepiej :) )
sd